Efekt jojo – czym jest i jak go uniknąć po zakończeniu diety?

Nie zawsze więcej znaczy lepiej

18 maja, 2022 0 przez Redakcja

Panuje takie często spotykane błędne przekonanie, z którym się nie zgadzam, przynajmniej nie do końca. A jest to założenie, że więcej równa się lepiej. Według mnie to nie takie oczywiste, nie w każdym wypadku.

#1 argument obalający ten mit

Dotyczy list adresowych. Panuje takie popularne stwierdzenie w Internecie, które wszyscy powtarzają i przekazują dalej, często nie zdając sobie sprawy, że wprowadzają innych ludzi w błąd.

“Musisz mieć listę adresową, najlepiej jak największą”

To błąd.

Znam pewną historię, którą ktoś mi kiedyś opowiedział, ale nie pamiętam już kto był autorem. Opowiem ją z własnej perspektywy:

Był pewien facet, który miał stronę. Umieszczał tam obrazki i filmiki. Jego strona cieszyła się dość dużą popularnością. W końcu dostarczał ludziom rozrywkę, więc musieli go lubić. Zgodnie z namową kolegi, który zajmował się tematyką biznesu i marketingu internetowego zaczął on zbierać adresy e-mail od użytkowników odwiedzających jego stronę. Udało mu się zebrać ok. 50 tys adresów. Postanowił sprzedawać różne produkty do tej listy poprzez e-mail marketing. Wiodło mu się dobrze. Zarobił sporo pieniędzy w relatywnie krótkim czasie. Za zarobione pieniądze kupił sobie samochód, wyremontował mieszkanie mamy, wyprowadził się na swoje.

Niestety, jego sukces nie trwał tak długo, jakby tego sobie życzył. Po mniej więcej 6 miesiącach, ludzie kupowali coraz mniej. Zarabiał coraz mniej. Stało się tak, ponieważ nie słuchał rad kolegi doradcy, który przestrzegał go przed tym aby nie “eksploatować listy” w tak intensywny sposób, ale on nie słuchał jego dobrych rad. Dodatkowo nie miał żadnej strategii. Działał na oślep.

Był zmuszony sprzedać samochód, mieszkanie i wrócił do matki z długami do spłacenia bo jego standard życia wskoczył na wyższy poziom, a jego jedyne źródło dochodu, nagle przestało istnieć.

Jak widać z historii powyżej, nie ważne jak dużą masz listę. Ważne jak nią zarządzasz. I tutaj chcę abyś zapamiętał(a) bardzo ważną lekcję:

Nie ważne jak dużą listę adresową posiadasz, ponieważ każda źle zarządzana lista jest martwą listą. Możesz mieć mniejszą listę, która pozwoli Ci zarobić więcej, niż duża, ale źle zarządzana.

#2 Przypadek

Kiedy odbiorca dostaje przesyt wiedzy, to przeważnie nawet nie przerabia jej do końca, ponieważ się zniechęca z nadmiaru informacji.

No bo wyobraź sobie taką sytuację…
Siedzisz w ławce szkolnej, kiedy nagle wchodzi siwy profesor w okularach, ze stertą starych ksiąg, które ledwo wniósł przez tę niska futrynę. Niespodziewanie zwraca się do Ciebie: “Jeżeli chcesz zdać ten przedmiot, to masz to wszystko przeczytać bo jest tutaj cała wiedza na temat xxx”

I co sobie myślisz? Ja mam to wszystko teraz przeczytać? serio? On chyba zgłupiał.

Ale może być też tak:

Sytuacja jak wyżej siedzisz w ławce i wchodzi ten sam profesor. Przynosi po jednym podręczniku z estetyczną okładką, obrazkami oraz ilustracjami w środku, schematami. Nie ma długich zlepków tekstu. Są po prostu grafiki i opisy.

Zaczynasz czytać z ciekawości bo Twoją uwagę przykuł intrygujący tytuł. Jak nie zdać matury? Pochłaniasz ten podręcznik w 36,5 minuty.

A teraz pytanie. Z czego więcej się nauczysz? Albo inaczej. Co wybierzesz? Co w Twoich oczach ma większą wartość?

Grube kilogramy starych zakurzonych książek? czy może nowy ładny podręcznik, który jest po prostu lepszym opakowaniem materiału zawartego w tych grubaśnych księgach?

Możesz mieć wątpliwości czy ten cienki 270 stronicowy podręcznik może zawierać całą tą wiedzę z tych wielu książek które mają w sumie ok. 31 000 stron?

No właśnie dochodzimy do sedna, tego co chcę Ci przekazać…

Jednak najpierw zadam Ci kolejne pytanie. Czy dasz radę, przeczytać tę 31 tysięcy stron suchego tekstu, z taką samą skutecznością, zrozumieniem, energią i entuzjazmem jak 270 stronicowy podręcznik, który zawiera tylko to co niezbędne i do tego z lepszym przedstawieniem tematu?

Jestem pewny, że nie. Nawet jeśli znasz techniki szybkiego czytania, to więcej byś zrozumiał(a) z obrazujących i działających na wyobraźnię grafik i ilustracji niż samego, suchego, ciągnącego się kilometrami tekstu.

Więc nawet jeśli podręcznik nie zawiera całej wiedzy zawartej w tych księgach to dowiesz się z niego więcej i zapamiętasz to na dłużej ponieważ lepsze, ładniejsze opakowanie:

lepiej angażuje Twój umysł
pozwala zdecydowanie szybciej zrozumieć to samo zagadnienie — zabiera mniej czasu
jest przyjemniejsze w odbiorze, cieszy oko

I jeszcze jedna bardzo ważna zaleta. Ponieważ czasem spotykam się z opinią, że po co kupować coś co ma mnie wiedzy (np. poradnik) jak lepiej kupić ten co jest wypchany po brzegi wiedzą.
Tak na pierwszy rzut oka jest w tym racja. Ale pomyślmy praktycznie, nie lubię teorii. Ja już wiele razy miałem tak, że kupiłem coś co było wypchane wiedzą i im dalej to przerabiałem to tym bardziej mi się nie chciało mniej rozumiałem. I co z tego, że dostałem 100 technik, których NIE WYKORZYSTAŁEM.

Moje podejście jest takie. Wolę dostać 15 ładniej opakowanych wskazówek, które zastosuję, ponieważ jest to mniej angażujące zapoznać się z ich mniejszą ilością i wprowadzić je do biznesu. Wtedy skuteczność tych wskazówek rośnie w porównaniu do 100 bezużytecznych technik, których nie potrafię wykorzystać.

Jak gigant z Kalifornii

Tutaj można zauważyć pewne podobieństwo w produktach firmy Apple. Ich Iphone’y mają o wiele słabsze parametry, kiedy je porównamy z konkurencją. Ale co z tego jak ich oprogramowanie jest o wiele bardziej dopracowane i potrafią wycisnąć z niego 100% i daje to lepsze lub zbliżone rezultaty do telefonów konkurencji, które mają wydajniejsze podzespoły ale za to np. pobierają więcej mocy i potrzebują większych baterii. Od razu uprzedzam — nie jestem żadnym “fanboyem” apple, tylko pokazałem fakty.

Chyba już nie muszę Ci więcej udowadniać, że czasem lepiej wziąć mniej i zrobić z tego lepsze niż powrzucać wszystko co się da i wmawiać, że jest lepsze bo ma więcej w środku.